Standardowe - instrument dla "świeżaka" w niestandardowo niskim budżecie

Witam serdecznie każdego zaglądającego!

Założyłem tutaj konto i wątek bo chciałbym zasięgnąć opinii doświadczonych osób których nie mam w swoim otoczeniu.
Brzdąkam hobbistycznie na gitarze która ostatnio więcej się kurzy niż służy (odległości i brak czasu do możliwości jamowania ze znajomymi)
Od dłuższego czasu choruję na pianino i chciałbym rozpocząć przygodę - z oczywistych względów - z pianinem cyfrowym (budżet, sąsiedzi). 
Przede wszystkim mocno obawiam się używek żeby nie "władować" się w leciwy i zużyty sprzęt który może mnie zniechęcić a którego nie potrafię odpowiednio sprawdzić (a przeglądając ogłoszenia różne kwiatki się trafiają) 
Początkowo padło na najtańsze nowe - Yamaha NP-12. Zakładając, że temat mnie wciągnie i zacznie brakować możliwości zaczynam skłaniać się ku większej NP-32 z Graded Soft Touch 76 klawiszy.
I budzę się przeglądając używki z pełnymi 88 klawiszami/Graded Hammer Standard NP-30/31/P-45/P-115 w trzykrotności pierwotnie planowanego wydatku...

Tu moje pytanie gdzie postawić sobie granicę - użytku praktycznego, szerokości brzmień, wygody nauki/późniejszej gry? 
Yamahy wydają mi się mieć bardzo przyjemne brzmienie. 
Czy lepiej celować w starszy używany model czy coś z nowych serii? (na co zwrócić uwagę przy kupnie - żeby klawisze były "zużyte" gołym okiem to musi być już chyba naprawdę czochrany sprzęt) 
Nie planuję kompletnie uczyć się klasyki, chyba że do ćwiczeń dłoni - preferuję rock/blues może muzykę popularną. 
Line-out i podłączenie do wzmacniacza gitarowego byłby mile widziany (wyjście słuchawkowe wystarczy?) 

Z góry dziękuję z odpowiedzi, pozdrawiam

Dziękuje wszystkim za wszystkie rady i opinie, wiele mi to rozjaśniło.


Aktualnie dylemat przedstawia się następująco:

Yamaha P45 - Yamaha P115 - Roland FP10

Biorę po sto złoty z konta każdej drużyny i słucham Państwa!

Witaj. No to teraz głos dla mojej drużyny.

Według mnie najlepszą propozycją dla Ciebie będzie nie pianino cyfrowe a tak zwane Stage Piano czyli pianino sceniczne. Taki instrument również najczęściej posiada dobrą ważoną klawiaturę ale różnica jest w ilości brzmień. Stage piana mają ich często kilkaset, dodatkowo mamy też możliwość edycji tych brzmień. Chcesz grać blues, rock więc duży wybór brzmień to pole do inspiracji i gry brzmieniami takimi jakie słyszysz w utworach które będziesz chciał zagrać. Tanie pianina cyfrowe mają zazwyczaj kilkanaście brzmień

Dlatego moja propozycja to Roland Juno DS88.
W tym Rolandzie jest klawiatura Ivory Feel-G, czyli taka jaką Roland wcześniej montował w pianinach cyfrowych, do nauki jak najbardziej się nada. Brzmień jest ponad 1000 a dodatkowo można załadować do pamięci nowe brzmienia ze strony Axial.roland.com. Brzmienia możesz edytować, nasycać efektami z wbudowanego procesora efektów, jest też wejście mikrofonowe gdzie na sygnał z mikrofonu możesz nałożyć na przykład pogłos.
Możesz podzielić klawiaturę tak, aby w w jednej jej części było inne brzmienie niż w drugiej a same brzmienia można nakładać na siebie.

Instrument nie ma wbudowanego nagłośnienia (ponieważ jego przeznaczenie jest raczej sceniczne) ale ma oczywiście komplet wyjść. Wspominasz o wzmacniaczu gitarowym, podłączenie klawisza do takiego Combo to zła droga, bo brzmienie będzie mono, straci się efekt rozłożenia różnych składowych brzmienia w panoramie, brzmienie będzie płaskie, nie przestrzenne. Podepniesz słuchawki i będziesz przeklinał dlaczego na słuchawkach jest tak potężnie i przestrzennie a na wzmacniaczu gitarowym taka chała Najlepiej zainwestować w kolumny aktywne (monitory studyjne) a jeśli budżet na to nie pozwala to już lepiej podłączyć instrument do wieży stereo.

Witaj!

W Twoim przypadku zastanowiłbym się poważnie nad wyborem jakiegoś "samograja" czyli keyboardzik. I tak nie celujesz w klasykę, nie będziesz potrzebował nadmiaru klawiszy, samograje dają dużo więcej radości z gry z podkładami (dotyczy to szczególnie osoby niegrające pianinowo). Gdyby tryby nie zaskoczyły to pewnie łatwiej odsprzedać takiego samograja niż pianino. Dużo zależy od budżetu. Szukałbym jakiegoś Korga, lub Yamahy. Sam jakiś czas temu sprzedałem (co prawda poweselnego) Korga PA-50, ale był sprawny mechanicznie, świetny brzmieniowo, niezły w samej konstrukcji i kosztował nabywcę zaledwie 500zł (z pokrowcem i pedałem sustain) Osobiście uważam, że lepszy samograj niż taka Yamaha NP 30. Klawisze beznadziejne, możliwości beznadziejne a nagłośnienie tragiczne.

Cześć,

dziękuje wszystkim za odpowiedzi i rady! 
Po ograniu większości tego co miałem w okolicy zdecydowałem się na Rolanda FP-10 i póki co - nie żałuje!
Rzeczywiście za kilka miesięcy mogę odczuć brak szerszych brzmień dla różnych ulubionych utworów i tutaj proponowane modele byłyby konkurencyjne ale wierzę w USB to PC a póki co jest całkiem przyjemnie. Jeszcze raz dziękuję

Cześć,

dziękuje wszystkim za odpowiedzi i rady! 
Po ograniu większości tego co miałem w okolicy zdecydowałem się na Rolanda FP-10 i póki co - nie żałuje!
Rzeczywiście za kilka miesięcy mogę odczuć brak szerszych brzmień dla różnych ulubionych utworów i tutaj proponowane modele byłyby konkurencyjne ale wierzę w USB to PC a póki co jest całkiem przyjemnie. Jeszcze raz dziękuję

No to tylko pogratulować